Madeline Miller dzięki swojemu magicznemu stylowi,przenosi nas do czasów bogów i herosów, gdzie liczy się siła i splendor, a miłość kończy się zazwyczaj tragicznie.
Patroklos- bo to z jego perspektywy opowiadana jest historia- to chłopiec bardzo przeciętny we wszystkim: urodzie, talencie, walce na miecze. Wydalony ze swojego kraju przez swojego własnego ojca, szuka miejsca na świecie. Trafia do Grecji i tam jego droga krzyżuje się z młodym Achillesem. Cudownym, pięknym i obdarzonym niesamowitym talentem władania bronią, niewątpliwie skazanym na sukces. Achilles to całkowite przeciwieństwo Patrokolsa. Jednak właśnie to przyciąga do siebie młodych chłopców. Z początku budzi się sympatia, następnie przyjaźń, a na końcu miłość tak wielka, że tylko bogowie będą w stanie na nią wpłynąć.
Nie wiem, co sprawia, że tak bardzo kocham tę książkę. Może historia? Może niesamowite pióro i styl opowiadania Miller? Autorka opisuje rzeczywistość w tak magiczny sposób, że wiele razy złapałam się na myśleniu, że on tam była i widziała całą tę historię. Dawno nie czytałam tak cudownej opowieści o miłości, stracie, bólu i wojnie.
Ta książka mnie zaskoczyła, później wyrwała mi serce, zmiętosiła je w każdy możliwy sposób, później z powrotem wsadziła w pierś i poczułam się szczęśliwa! Moja topka 2021 oraz życia! |
Komentarze
Prześlij komentarz