Rok, tyle czekał Abercrombie na półce, abym ponownie po niego sięgnęła. Nie chodzi o to, że za pierwszym razem mi się nie spodobało. Coś po prostu nie zaiskrzyło, ale styl autora, już po pierwszych rozdziałach bardzo przypadł mi do gustu. I wtedy wiedziałam, że to nie jest czas na tę książkę. Ale po roku, stało się. Znów sięgnęłam po Ostrze i zaskoczyło!
Pierwszy tom Trylogii Pierwszego Prawa rozpoczyna się powoli. To taki typowy slow-burning, ale bez nudy. Dzieje się już od samego początku, kiedy to w bardzo trudnym położeniu poznajemy pierwszego z bohaterów- Logena Dziewięciopalcego, barbarzyńcę z dalekiej Północy. Walczy on o życie w dzikich i zimnych ostępach, po rozgromieniu jego drużyny. Z kolejnym rozdziałem poznajemy inkwizytora Sanda dan Gloktę, który bez skrupułów wyrywa zęby i obcina członki oskarżonym w swojej pracowni. Po kilku dalszych stronach poznajemy Jezela, młodzieńca pięknego i pysznego, który pragnie być bogaty i w sumie, to nie chce robić nic innego. Marzy mu się ciepła i bezpieczna posadka i żona z górą pieniędzy. Oczekuje poklasku i szacunku od każdego, kto mu się napatoczy. Ta trójka dziwnym zbiegiem okoliczności będzie miała ze sobą wiele wspólnego.
Joe Abercrombie pisząc Ostrze, korzystał ze znanych nam fantastycznych klisz. Bo mamy tu: przygodę, intrygi, dalekie i bliskie królestwa, widmo wojny i trochę magii. Ubrał to jednak w ładne ciuszki i sprezentował czytelnikowi ciekawą historię, z jeszcze ciekawszymi bohaterami. Bo to bohaterowie są najjaśniejszym elementem tego tomu. Przypominają trochę tych martinowskich, nie biali, nie czarni, a szarzy, aż miło i źli do szpiku kości. Każdy z nich robił złe rzeczy i stara się o nich zapomnieć. Ale wiadomo jak to jest, przeszłość lubi wracać i czasem dać o sobie znać. Ostrze, to zdecydowanie mroczna i nieprzyjemna powieść. Autor lubi się pastwić nad swoimi bohaterami. A my, pomimo tego, że są źli nie potrafimy ich nie lubić.
5/5 jest w mojej topce tego roku <3
Polecam fanom Martina, Lyncha i Lawrenca
Melissa Darwood w pięknym stylu weszła w drugi tom niesamowitej górskiej serii "Niezdobyta". W tej części autorka serwuje nam istny rollercoster! Sytuacja między Julką a Jeremim wchodzi na inny poziom. Jak wiadomo nie od dziś relacja damsko-męska, która ma być "bez zobowiązań" nigdy nie wychodzi. Można się starać i robić uniki, ale i tak kończy się tak samo- ktoś się w końcu angażuje i dupa. Julka w drugim tomie bardzo zyskała w moich oczach. Z miękkiej pierdoły przeistoczyła się w silną dziewczynę, która mimo potknięć, nie daje za wygraną i pragnie osiągnąć zamierzony cel. Dalej ma swoje wady, ale walczy z nimi i dzielnie zagryza zęby. Myślę, że wiele z nas może się z nią utożsamić. Jej zmiana nie wpływa jednak na jej cięty język i mocny żart. Jeremi natomiast jest skupiony na swoim marzeniu- zdobyciu K2 zimą. Jego determinacja niesamowicie oddana jest w książce. Sceny, w których opowiadał o swoich dokonaniach, były przejmujące. Relacja tej dwójki w pewnym momencie...
Komentarze
Prześlij komentarz