A-hoj, przygodo!
Mroczne wybrzeża, to moja pierwsza przygoda z pisarstwem Danielle L. Jensen. Autorka zdążyła już troszkę namieszać na naszym rynku wydawniczym. Jej seria o Pieśniarce zdobyła dużą popularność, tym samym zrzeszając sobie grono wiernych fanów. Zaciekawiona jej piórem, postanowiłam sięgnąć po tę książkę. Tym bardziej, że mamy tu piratów, magię i całą masę fantastycznych elementów, które tak bardzo lubię.
Historia opiera się na dwójce głównych bohaterów: Terianie, piratce, która wraz ze swoją matką przemierza Bezkresne Morza, sprzedając drogocenne towary. Kobiety, jak i reszta załogi wywodzą się z morskiego ludu, który morze ma we krwi i zna wszystkie jego tajemnice. Lud Maarinów trzyma się jednej żelaznej zasady: Wschód nigdy nie może spotkać się z Zachodem, wszystkie ich tajemnice muszą być ściśle strzeżone. Sytuacja komplikuje się wtedy, kiedy najlepsza przyjaciółka Teriany ma wyjść za mąż. Piratka zapominając o przykazaniu swojego ludu, postanawia pomóc dziewczynie. Wybór ten ma nieść ze sobą śmiertelne konsekwencje;
Drugim bohaterem jest Marek, nieustraszony legionista z Trzydziestego Siódmego Legionu, który swoimi heroicznymi działaniami przyniósł Imperium Calendoru chwałę i nowe terytoria. Jednak i on skrywa sekrety, które nie mogą wyjść na jaw.
Kiedy jeden z senatorów odkrywa, że za Bezkresnymi Morzami znajduje się niepodbity ląd, postanawia za wszelką cenę podbić nowe tereny. Polityk nie cofnie się przed niczym, wykorzystując do tego Terianę oraz Marka. Czy młodzi, tak różniący się od siebie będą w stanie zmienić losy świata?
* * *
Mroczne wybrzeża, to powieść pełna akcji, politycznych intryg i zawiłości, chwilami krwawa i brutalna. Autorka urzekła mnie klimatem, akcją oraz opisami, które cudne oddają magię tej książki. Mamy tu do czynienia z mieszanką piratów ze starożytnym Rzymem. Jest to oryginalny zabieg, który sprawdził się doskonale. Czytając o Imperium Calendoru, widzimy oczami wyobraźni Forum Romanum, bohaterskich legionistów w zbrojach i piękne kamienne budowle. Autorka świetnie opisuje rzeczywistość. Kolejnym mocnym punktem Mrocznych wybrzeży jest panteon bóstw. Mamy Siedmiu, którzy niby nie interesują się sprawami ludzi, ale nie są też całkiem obojętni na to, co dzieje się na ziemi.
Nie zabrakło jednak pewnych małych minusików. Otóż tłumaczenie... Były momenty, w których teksty po prostu nie pasowały do bohaterów. Książka należy do gatunku YA, więc mamy tu pewne ramy, których nie da się obejść i które moim zdaniem blokują autorkę, jak np. budowanie głębszej relacji między bohaterami. Ciężko też czytać o tak młodych ludziach, robiących tak wielkie rzeczy bez lekkiego grymasu na twarzy. Nie wpływa to na odbiór całości, jest to lekki zgrzyt, który czasami doprowadzał mnie do zaciśnięcia szczęki.
Mroczne wybrzeża polecam wszystkim miłośnikom lekkiej fantastyki, pirackich przygód i klimatycznych światów.
Czekam na drugi tom!
4⭐/5⭐
Melissa Darwood w pięknym stylu weszła w drugi tom niesamowitej górskiej serii "Niezdobyta". W tej części autorka serwuje nam istny rollercoster! Sytuacja między Julką a Jeremim wchodzi na inny poziom. Jak wiadomo nie od dziś relacja damsko-męska, która ma być "bez zobowiązań" nigdy nie wychodzi. Można się starać i robić uniki, ale i tak kończy się tak samo- ktoś się w końcu angażuje i dupa. Julka w drugim tomie bardzo zyskała w moich oczach. Z miękkiej pierdoły przeistoczyła się w silną dziewczynę, która mimo potknięć, nie daje za wygraną i pragnie osiągnąć zamierzony cel. Dalej ma swoje wady, ale walczy z nimi i dzielnie zagryza zęby. Myślę, że wiele z nas może się z nią utożsamić. Jej zmiana nie wpływa jednak na jej cięty język i mocny żart. Jeremi natomiast jest skupiony na swoim marzeniu- zdobyciu K2 zimą. Jego determinacja niesamowicie oddana jest w książce. Sceny, w których opowiadał o swoich dokonaniach, były przejmujące. Relacja tej dwójki w pewnym momencie...
Super recenzja <3 Na pewno przeczytam, choć przed Twoim wpisem zwątpiłam :D
OdpowiedzUsuńCzytaj koniecznie, bo chcę znać Twoja opinię <3
Usuń