Drugi tom Innych zaczynamy od razu od mocnego uderzenia.
Po dramatycznych wydarzeniach na Dziedzińcu wydawałoby się, że życie Meg i Innych pomału się stabilizuje. Nie trwa to jednak długo. Podczas snu Meg dostrzega nadchodzące zagrożenie, które dotyczyć będzie tym razem Wron oraz dwóch nowych narkotyków niewiadomego pochodzenia, które działają na ludzi, jaki na zmiennokształtnych. Dziewczyna odczuwa coraz większą chęć wieszczenia. Ponadto, Kontroler wcale nie zrezygnował z polowania na Meg. Liczy on na to, że szybko odzyska swoją własność. W ludziach budzi się coraz większa niechęć do Innych, podjudzana dodatkowo przez kontrowersyjny ruch społeczny.
Wraz z rozwojem akcji poznajemy nowe gatunki Innych i nowe terytoria na których zamieszkują. Autorka dodaje troch więcej polityki i podkręca, gęstą już, atmosferę między ludźmi a Innymi. Jątrząca się nienawiść powoli wypływa z ludzkich osad i przybiera na sile. Ludzie stopniowo mają dość dominacji zmiennokształtnych i chcą przyporządkować sobie ziemię.
Czytamy z wypiekami na twarzy i odkrywamy nowe to tajemnice Thaisii.
W Morderstwie Wron, Bishop skupiła się też (ale nie zagrabiła tym wątkiem całej treści!) na dziwnej relacji między Simonem Wilczą Strażą, a Meg. Oni sami za bardzo nie ogarniają tego, co dzieje się między nimi. Bo przecież jeszcze nikt nigdy nie zbudował tak silnej przyjacielskiej relacji człowiek-Inny.
Coraz bardziej podoba mi się nieprzytłaczający post apokaliptyczny wymiar tej powieści. Postęp technologiczny na ziemi zależny jest od układu ludzi z Innymi. Jedni mają surowce, drudzy wiedzę i środki na rozwój. Zmiennokształtni kochają ziemię-Namid, wiedzą, że jest ona dobra i należy ją szanować i znają limity postępu technologicznego, natomiast ludzie... jak to ludzie, są krnąbrni, żądni władzy i dóbr materialnych, nie liczą się z naturą (brzmi znajomo). Mimo tego, że jest to książka z gatunku ubran-fantasty, trąci chwilami mocnym realizmem. I to jest właśnie mocna strona pióra Anne Bishop.
Końcówka drugiego tomu wciska w fotel. Bishop jedzie po bandzie i nie boi się krwawych i brutalnych jatek.
Mam nadzieję, że trzeci tom zachowa godny poziom.
Polecam!
Ta książka znajduje się w "najlepszych tego roku". Na taką wampirzą historię czekałam, takiej pragnęłam! Jay Kristoff znów stworzył niesamowicie barwny oraz brutalny świat, w którym słonce nie wschodzi. Istnieje tylko ciemność i przeszywający chłód. Istoty nocy dziesiątkują wioski a Danton Voss wraz ze swoimi dziećmi pragnie zdobyć resztę świata. Jedynym ratunkiem jest stara legenda, mit o świętym Graalu, który przyniesie światłość. Ostatni ze Srebrnoświętych, Gabriel DeLeon podejmie się szalonej misji. Aby ocalić to, co zostało ze zgliszczy, Gabriel wraz z grupą przyjaciół odbędzie długą drogę usłaną krwią oraz trupami. Nie zabraknie tu dramatów, nie zabraknie cliffhangerów i niesamowicie pięknego stylu autora. Książka była wyzwaniem, ponieważ akcja dzieje się na trzech płaszczyznach czasowych. Mamy tu teraźniejszość, kiedy Gabriel został pojmany i opowiada historię swojego życia; mamy retrospekcje z czasu, kiedy był młodym uczniem Zakonu oraz czas, kiedy wraz z przyjació
Każdy kolejnty tom jest coraz lepszy. Moja ukochana seria :)
OdpowiedzUsuń