Pisane szkarłatem, to pierwszy tom z cyklu Inni Anne Bishop. Książka ta mocno siedzi w urban- fantasy, podgatunku, z którym mam zawsze na bakier. Ale czasem jest tak, że trzeba wyjść ze swojej strefy komfortu i spróbować czegoś nowego, plus masa zachęcających ocen i głosów, sprawiła, że w końcu przeczytałam pierwszy tom.
Meg Corbyn, to dziewczyna, w której żyłach krążą proroctwa. Wystarczy małe draśnięcie, malutki upływ krwi, a Meg ma wizję i wieszczy niedokładną przyszłość. Kobiety takie jak Meg nie żyją na wolności, uprowadzane często siłą, przetrzymywane są w specjalnych placówkach niczym zwierzęta doświadczalne, w których bogaci pragnąć mieć dostęp do wizji i jasnowidzenia.
Meg postanawia uciec, trafia na Dziedziniec w Lakeside, teren kontrolowany przez Innych. Simon, zmiennokształtny Wilk, postanawia dać dziewczynie pracę, nie wiedząc jeszcze, że ściga ją rząd oraz Kontroler.
Pisane szkarłatem było dla mnie pozytywnym zaskoczeniem. Z pewną dozą ostrożności podchodziłam do tej książki, bo: zmiennokształtni, wampiry, ptaki i cała otoczka urban- fantasy, to coś czego nie czytam na co dzień i czuję się w tym, jak w przyciasnym sweterku. Ale! No własnie, pierwsze co mnie urzekło w tej książce, to świat przedstawiony. Mamy tu zmiennokształtnych, wampiry, ludzi, ptaki, żywioły i masę innych kreatur, które wyewoluowały podczas powstania świata. Stworzyła je Namid i jest okej. Ziemia jest podzielona na kontynenty, na każdym z nich żyją Inni i ludzie, oczywiście nie razem, bo to skończyłoby się totalnym mordem. Wyczuwamy niechęć z dwóch stron, nietolerancję i nienawiść jednych do drugich. I to jest drugi plus tej książki. Emocje i klimat, które wypływają z pierwszych stron. To jest niewątpliwie mocna strona Bishop.
Dalej, czytając opis, można by stwierdzić, że to kolejna młodzieżówka. Otóż nie, bo Bishop lubi opisywać soczyście sceny, nie brakuje tu krwi i czasem przekleństw.
Poza ciekawym światem i klimatem, autorka stworzyła mnogość bohaterów, których nie da się nie lubić. Nawet jeśli myślimy na początku, że Simon tu buc, z czasem i on daje się lubić. Wilki przedstawione są jako terytorialsi, wataha i teren to ich życie; Wrony, to ciekawscy obserwatorzy terenu; a Wampiry, to oczywiście tajemnicze i mroczne istoty, mieszkające na uboczu, piekielnie niebezpieczne, chroniące pozostałych. Jeśli chodzi o główną bohaterkę, to: sympatia do niej rodzi się już na początku, jej niewiedza, niemoc i ogólne nieogarnięcie jest czymś podyktowane i ma to SENS! Rozumiemy dlaczego postępuje tak, a nie inaczej, dlaczego myśli w taki a nie inny sposób. To kolejny plus dla Bishop, za skonstruowanie prawdziwej postaci kobiecej!
Jak dodamy to wszystko, wychodzi nam zgrabna powieść, od której ciężko się oderwać.
Mocne 4,5/5
Melissa Darwood w pięknym stylu weszła w drugi tom niesamowitej górskiej serii "Niezdobyta". W tej części autorka serwuje nam istny rollercoster! Sytuacja między Julką a Jeremim wchodzi na inny poziom. Jak wiadomo nie od dziś relacja damsko-męska, która ma być "bez zobowiązań" nigdy nie wychodzi. Można się starać i robić uniki, ale i tak kończy się tak samo- ktoś się w końcu angażuje i dupa. Julka w drugim tomie bardzo zyskała w moich oczach. Z miękkiej pierdoły przeistoczyła się w silną dziewczynę, która mimo potknięć, nie daje za wygraną i pragnie osiągnąć zamierzony cel. Dalej ma swoje wady, ale walczy z nimi i dzielnie zagryza zęby. Myślę, że wiele z nas może się z nią utożsamić. Jej zmiana nie wpływa jednak na jej cięty język i mocny żart. Jeremi natomiast jest skupiony na swoim marzeniu- zdobyciu K2 zimą. Jego determinacja niesamowicie oddana jest w książce. Sceny, w których opowiadał o swoich dokonaniach, były przejmujące. Relacja tej dwójki w pewnym momencie...
Nie żebym się tym nie chełpiła, ale - NIE MÓWIŁAM :D :D :D
OdpowiedzUsuń