Takie debiuty lubię czytać! Magdalena Szponar stworzyła naprawdę udany, ognisty romans z wybuchową mieszanką akcji i tajemnic, które zawsze wyjdą na jaw... przeważnie wtedy, kiedy najmniej się tego spodziewamy.
Książka rozpoczyna się z wysokiego progu. Autorka rzuca nas od razu w wir pożaru trawiącego jedną z warszawskich kamienic. Właśnie w tej scenie poznajemy naszego głównego bohatera, Rafała, który zna się na swojej strażackiej robocie i ma do tego "to coś". Ryzykując własne życie, przemierza płonące mieszkanie w poszukiwaniu kobiety, która jest w niebezpieczeństwie...Marta budzi się na szpitalnym oddziale i niewiele pamięta z pożaru, tylko strażaka, który wyciągnął ją z płomieni. Kto by pomyślał, że tak okropny wypadek będzie iskierką do wzniecenia płomiennego uczucia?
Historia Rafała i Marty wciąga nas już od pierwszych stron. Dzięki lekkiemu stylowi autorki książkę czyta się niesamowicie przyjemnie. Dostajemy dużo akcji, bo już od pierwszej strony. Balans między scenami akcyjnymi, a tymi obyczajowymi jest fajnie wyważony.
Humor jest naprawdę niewymuszony. Przede wszystkim ze strony kumpli po fachu naszego głównego bohatera.
Podobały mi się sceny w strażackiej bazie, gdzie mogłam bliżej poznać pracę strażaków. Nie brakowało również dramatów odzwierciedlających akcje, na jakie wysyłani są mężczyźni z PSP. Magdalena Szponar przedstawiła trud ich zawodu i ryzyko jakie się z nim wiąże. Widać, że temat nie jest jej obcy i brawa za research (czytając piękną dedykację, myślę, że został przeprowadzony u samego źródła)
Kolejnym plusem są krótkie rozdziały, które nadają dynamiki historii. W każdym z nich coś się dzieję i lepiej poznajemy naszych bohaterów. No właśnie, jeśli o nich chodzi, to:
Rafał- to zdecydowanie dominujący typ mężczyzny, silna osobowość z dość mroczną przeszłością, którą pomału, on sam będzie przed nami odkrywał. W jego rozdziałach, to on ma głos i to on opowiada nam wszystko ze swojej perspektywy. Bardzo spodobał mi się ten zabieg, bo stosunkowo mało jest książek, w których to męski głos jest tym dominującym. Jak się okaże Rafał nie miał lekko w życiu, przeżył kilka ciężkich strat i nie jest raczej typem romantyka. W obyciu jest szorstki i nieprzyjemny.
Marta jest dwudziestopięcioletnią polonistką. Uwielbia swój zawód. To typ kobiety kruchej i delikatnej, ale jak trzeba to też pokaże pazur. Ona i Rafał to zupełnie dwa inne bieguny, które będą musiały stopniowo dotrzeć do siebie i zbudować wzajemne zaufanie. Szczególnie wtedy, kiedy tajemnice zaczną wychodzić z cienia.
Ważną rolę odgrywają tu również postacie drugoplanowe. Tak jak napisałam wyżej, chłopaki z PSP to swoje ziomki. Szczególnie najlepszy przyjaciel Rafała, Olek. Słowne potyczki tych dwóch gości i dogryzanie sobie z innymi było zabawne i nie raz prychłam ze śmiechu. Iga, najlepsza kumpela Marty język ma cięty jak brzytwa i zawsze stoi murem za przyjaciółką. Ich wspólna relacja naprawdę została dobrze rozpisana.
Wiele jest tu emocji oraz rodzącej się między bohaterami chemii i pikanterii. Czujemy jak ta dwójka oddziałuje na siebie i się wzajemnie przyciąga. Ich magnetyzm jest silny i jedno o drugim nie potrafi zapomnieć ani zrezygnować. Czekałam na ich wspólny moment!
Sceny erotyczne są napisane gustownie. Nie brak w nich napięcia i iskier, które strzelają, pozbawione są one jednak przesadnego erotyzmu wylewającego się z kartek i kwiecistych opisów, co dla mnie naprawdę jest wielkim plusem!
Żeby nie było jednak za słodko, muszę podkreślić tylko jedną rzecz, która chwilami rzucała mi się w oczy. Było to umiejscowienie bohaterów. Były sceny, w których nie wiedziałam, czy Rafał znajduje się w szpitalu, czy z Martą, czy to wszystko o czym mówi, to jego myśli. Takich scen jest mało i nie wpływają one na odbiór całości. Myślę, że to tylko kwestia małej redakcji.
Wszystkie składowe powyżej dają nam "W Płomieniach", książkę idealną na teraz, kiedy za oknem jest jeszcze chłodno i przydałaby się jakaś gorąca ognista iskierka na rozgrzanie!
"W Płomieniach" to naprawdę dobrze napisany debiut, oby więcej takich!
Komentarze
Prześlij komentarz