Kiedy kurz już opadł, przyszedł czas na podsumowanie drugiego tomu przygód Mii Corvere.
Jay Kristoff zaczyna z wysokiego pułapu, bo już na początku dostajemy wartką akcję. Po wydarzeniach z pierwszego tomu, kiedy Mia zostaje Ostrzem Pani Od Błogosławionego Morderstwa i nie każdy zgadza się z tą decyzją, autor brnie w sekrety i tajemnice. Wbrew pozorom, końcówka jedynki zostawia czytelnika z masą niedopowiedzeń. W Bożogrobiu wcale nie jest inaczej! W tej części Mia zostaje poddana wielkiej próbie, bo to w co wierzyła najmocniej okazuje się jednym wielkim kłamstwem i to na kłamstwie opiera się cała Republika. Czerwony Kościół ma swoje motywy, którymi się kieruje i daleko im do tego, co obiecują młodej adeptce. Mia nie mogąc już ufać Duchowieństwu, skupia się na swoim życiowym zadaniu- pomszczeniu śmierci swoich rodziców. Aby dokonać dzieła, dziewczyna oddaje się do niewoli i wybiera drogę Gladiati, porzucając tym samym Kościół. Jej celem stają się doroczne Igrzyska, podczas których w szranki staja najlepsi wojownicy Republiki, a swoją obecnością zaszczycają wrogowie Mii.
Jeśli chodzi o akcję i twisty ten tom trzyma mocno poziom jedynki. Dobrze się czyta o zmaganiach Mii, jej drodze do zemsty i wszystkich innych przygodach. Autor nie poskąpił nam również ciętego humoru pomroczy. W tej części mamy ich aż dwóch- Nie-Kota oraz Eklipsę, która przypomina psa. Wiadomo, jak kot z psem się dogaduje. Ich wspólne przekomarzanki i docinki były jednym z lepszych elementów tej książki.
Niestety, im dalej w książkę, tak po 3/4 historii coś dziwnego zaczyna się z nią dziać. Wartka akcja zamienia się w przesyt i przemęczenie; tajemnice, zamiast się wyjaśniać, staja się jeszcze bardziej zawiłe, a relacje między bohaterami coraz bardziej zgrzytają i wprawiają w osłupienie. Kto czytał ten niech nie zrozumie mnie źle. Kiedy buduje się historię i przedstawia pewnych bohaterów, Ba! robią oni brzydkie rzeczy w imię wyższych ideałów, nie można później głównej postaci "zakochiwać" w kimś takim. Nie kupuje takiej relacji, nie ma to dla mnie sensu, tym bardziej, że wcześniej nic nie wskazywało na taki wybór. Poza tym, ilość "szokujących" informacji i twistów była za duża! Pod koniec miałam po prostu dość tych zawiłości i absurdalnych niespodzianek. To wszystko sprawia, że książka otrzymała gwiazdkę mniej od swojej poprzedniczki.
Co do kreacji bohaterów, to Mia do tych 3/4 książki była naprawdę spoko bohaterką. Zadziorna i brutalna jak w Nibynocy. No ale właśnie... Im dalej tym bardziej stawała się jak kluska, sama nie wiedziała czego chce, kogo kocha i co ma robić. Nie słuchała już pomrocza i nie kierowała się jego pomocą. Tak jakby cała ta zacna otoczka wokół niej wyparowała.
Mamy kilku nowych bohaterów, ale wiadomo, jak to u Kristoffa nie ma co się do nich przyzwyczajać:D
Mam nadzieję, że w trzecim tomie autor zbastuje i nie będzie rzucał większymi absurdami i przede wszystkim wyjaśni, dlaczego zdecydował się na takie, a nie inne kroki.
Melissa Darwood w pięknym stylu weszła w drugi tom niesamowitej górskiej serii "Niezdobyta". W tej części autorka serwuje nam istny rollercoster! Sytuacja między Julką a Jeremim wchodzi na inny poziom. Jak wiadomo nie od dziś relacja damsko-męska, która ma być "bez zobowiązań" nigdy nie wychodzi. Można się starać i robić uniki, ale i tak kończy się tak samo- ktoś się w końcu angażuje i dupa. Julka w drugim tomie bardzo zyskała w moich oczach. Z miękkiej pierdoły przeistoczyła się w silną dziewczynę, która mimo potknięć, nie daje za wygraną i pragnie osiągnąć zamierzony cel. Dalej ma swoje wady, ale walczy z nimi i dzielnie zagryza zęby. Myślę, że wiele z nas może się z nią utożsamić. Jej zmiana nie wpływa jednak na jej cięty język i mocny żart. Jeremi natomiast jest skupiony na swoim marzeniu- zdobyciu K2 zimą. Jego determinacja niesamowicie oddana jest w książce. Sceny, w których opowiadał o swoich dokonaniach, były przejmujące. Relacja tej dwójki w pewnym momencie...
Mam takie same odczucia jak Ty. Pewnie rozwiązania fabularne się kupy nie trzymają i z niczego nie wynikają. Ot , pojawiły się bo tak. Aż się we mnie wszystko buntowało przeciwko takiemu obrotowi sprawy, bo nijak to się miało do budowanej w pierwszej części postaci Mii.
OdpowiedzUsuń